#9 – Lipiec 2021

Powrót do archiwum listów

Witaj,

Lipiec był dla mnie miesiącem urlopu. Nie cały – „wolnego” miałam 2 tygodnie, ale jeśli dodać do tego przygotowania przed i powrót do ruty po, to zrobi się z tego cały miesiąc. Przez te dwa tygodnie spędziłyśmy z córką na prawdę fajny i wartościowy czas, choć bywało bardzo, bardzo trudno. Na pewno zyskałyśmy wiele wspomnień.
Ja sama czuję, że odpoczęłam od pracy, ale tylko od pracy. Ani moje ciało, ani moja głowa nie wypoczęły tak, jak to kiedyś bywało na wakacjach w dorosłym życiu. Nie pomogły w tym zarówno konieczność posiadania „oczu dookoła głowy”, jak i etap „na rączki” u mojej córki 😀 Ale dzięki temu tym razem nie przywiozłam z wakacji ekstra kilogramów, więc to wszystko jest dla mnie tylko kwestią odpowiedniej analizy – rachunek wychodzi na plus 🙂

Ponieważ mój blog istnieje już ponad 3 lata i to był trzeci urlop, z którym musiałam pogodzić publikacje nowych wpisów, to nie dziwi mnie już wcale, że w tym okresie łatwo o opóźnienia i zmiany planów. Chodź zobaczyć, jak to wypadło tym razem 😉

Panorama Krakowa (widok z Cracow Eye)

PODSUMOWANIE LIPCA:

Po raz kolejny potwierdziło mi się, że jeśli chcę być zorganizowana najpierw muszę zadbać o swój nastrój. Czyli to nie zorganizowanie daje mi szczęście, tylko odwrotnie – spokój i luz sprawiają, że wszystko się układa. Skoro w lipcu działo się tyle, że trudno było o spokój, to nic dziwnego, że zaczęłam tracić kontrolę nad niektórymi sprawami. Na szczęście wszytko pozostało w granicach normy, nawet jeśli opublikowałam 3 z 4 zaplanowanych postów. Oto one:

Moim ulubionym sposobem spędzania urlopu z dzieckiem są wakacje w mieście. Nadal twierdzę, że nie odkryliśmy jeszcze ogromnej części Warszawy i mamy tu co robić. A dzięki temu, że nigdzie nie wyjeżdżamy odpada mi pakowanie i myślenie o tym, czego zapomniałam 😀 W tym roku mieliśmy wakacje pół na pół – tydzień w Wawie i tydzień na wyjeździe w Krakowie. To dla mnie także ciekawe doświadczenie.
Jeden i drugi rodzaj urlopu wymaga ode mnie innego podejścia – wakacje w mieście to głównie organizowanie atrakcji, wakacje wyjazdowe to przede wszystkim odpowiednie pakowanie. Nasz wyjazd do Krakowa połączył jeden i drugi rodzaj wakacji, ale to też zrozumiałe – inaczej wypoczywa się w mieście, inaczej u dziadków, w górach, na plaży, itd.
Potrzebowałam dwóch list organizacyjnych – takiej do pakowania i drugiej na wakacyjne atrakcje. Listę do pakowania miałam na blogu już od roku. Tą druga trzeba było stworzyć i tak pojawił się wpis z organizerem wakacyjnych atrakcji.

W trakcie urlopu postawiłam na lekki wpis o czymś wakacyjnym, a nie ma dla mnie chyba nic bardziej letniego niż lemoniada. Tak powstał plakat lemoniadowy i za jednym zamachem kolorowanka, którą przygotowałam dla moich Subskrybentów jako bonus graficzny (możesz zobaczyć ją na końcu tej wiadomości). Dzięki temu mogłam odpoczywać ze świadomością, że po powrocie będę miała z głowy przynajmniej jedno zadanie 😀

To też było dla mnie całkowicie naturalne, że po dwóch tygodniach niepracowania potrzebowałam jakiegoś pomocnika w powrocie do codzienności. Przed wyjazdem moja rutyna była tak poukładana, że zaczęłam się dziwić, jakim cudem wszystko może tak gładko do siebie pasować. Poranne wstawanie nie było problemem, bo starałam się chodzić wcześniej spać. A skoro udawało się wstawać przed wszystkimi, to miałam nagle czas na poranny spacer i powolne śniadanko. W ciągu dnia znajdowałam czas na 25 minut nieprzerwanej pracy, co często przeradzało się to w godzinę-dwie takiego produktywnego czasu. A potem przyszły wakacyjne odstępstwa i teraz zaczynam od nowa.
I nie oszukuję się, że tak od razu wskoczę w te idealne tory, skoro znalezienie się na nich zajęło mi kilka tygodni. Zacznę tak jak wtedy – od jednego małego dobrego nawyku, a kiedy on się zakorzeni dodam następny. Wszystko pomieści mój planner dziennej rutyny.

Ale żeby nie było, że sama sielanka, to oczywiście nie udało mi się skończyć prac nad zapowiadaną grą planszową. I teraz zastanawiam się co tu zrobić – czy jechać dalej z planem, a grę dodać jako extra wpis, jak już skończę, czy podmienić któryś zaplanowany wpis z tą grą, a tamten przesunąć w odległą przyszłość… Tak, takie rozkminki targają mną za każdym razem, kiedy coś pójdzie niezgodnie z planem. A niby „od przybytku głowa nie boli”… mnie zawsze boli, jak próbuję pogodzić ilość pomysłów z możliwościami realizacji 😀

Kolejnym nieplanowanym zdarzeniem okazało się wstrzymanie serii Insta Story, w których opowiadałam o grach (#apkidlamałejłapki). Cykl o grach zaczęłam prowadzić w pierwszej połowie czerwca i po sześciu odcinkach doszłam do trzech wniosków:
1. bardzo podoba mi się opowiadanie o tej tematyce
2. forma Insta Story jest dla mnie zbyt nietrwała na taki content (nawet pomimo tego, że wszystkie relacje o grach były zapisane jako wyróżnione)
3. forma Insta Story jest dla mnie za mało obszerna, żeby zmieścić w niej w ciekawy sposób to wszystko, o czym chciałabym opowiedzieć.
Dlatego właśnie zdecydowałam, że przeniosę cykl z Insta Story na bloga. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, powrócę z nim już we wrześniu.

SIERPNIOWE ZAPOWIEDZI:

Od jutra wpadamy w nastrój kosmiczny. Wiesz, że w połowie sierpnia ma miejsce super ekscytujące wydarzenie astronomiczne? W dniach 12 i 13 sierpnia swoje maksimum ma rój Perseidów. Szukanie spadających gwiazd na nocnym niebie to nasza coroczna tradycja. Wypatrzeć Perseidy udaje nam się nawet w oświetlonej na maksa Warszawie, więc wierzę, że absolutnie każdy w Polsce może zobaczyć spadające gwiazdy w tych dniach. No… chyba że akurat niebo zasłonią chmury… Oby nie. Trzy lata pod rząd mieliśmy dość szczęścia, więc liczę na sprzyjające warunki i teraz.
I teraz ciekawostka. Miałam plan na 5 wpisów o różnej tematyce. Zastanawiam się jednak, czy nie poddać się nastrojowi chwili i nie przygotować serii kosmicznych wpisów… W tej sytuacji nie wiem za bardzo, co tu zapowiedzieć 😀
Umówmy się, że zapowiem te 5 zaplanowanych wpisów, ale jeśli zobaczysz na blogu, że pojawiają się nie te wpisy, co trzeba, to oznacza, że poszłam na żywioł 😀

Zaczniemy od kart edukacyjnych do nauki emocji. Następnie wjedzie kolejna porcja gier mobilnych dla Dzieci, które polecam. Dalej mam miejsce na naszą grę dla Dzieci i to całkiem fajnie łączy się z tym, że mam do nadrobienia jeszcze tą grę z lipca 😉 Później wejdziemy w szkolne klimaty z naszym kolejnym planem lekcji (może tym razem kosmicznym? :D) i zakończymy naklejkami wakacyjnymi, których będę potrzebowała do naszego pamiętnika wakacyjnego.

Takie są plany, przejdźmy zatem do bonusu graficznego 🙂

COŚ EKSTRA DLA MOICH SUBSKRYBENTÓW:

Zgodnie z zapowiedzią mam dla Ciebie dzisiaj kolorowankę z przepisem na lemoniadę.

POBIERAM KOLOROWANKĘ Z LEMONIADĄ

Pozdrawiam Cię serdecznie i do usłyszenia,
Ewa

Powrót do archiwum listów